Może tym razem to nie do końca technika nerikomi, ale połączenie kolorowej gliny jest. Gotowa wypalona miska ma średnicę 16 cm i wyglądem przypomina mi zebrę 😃
Może tym razem to nie do końca technika nerikomi, ale połączenie kolorowej gliny jest. Gotowa wypalona miska ma średnicę 16 cm i wyglądem przypomina mi zebrę 😃
Bardzo spodobała mi się w skarpetach pięta bumerang z klinem, którą po raz pierwszy z tutorialu Ewy Rochalskiej zrobiłam w listopadowych skarpetkach z dwóch kolorów włóczki Fabel.
Miał być kubeczek na herbatę albo kawę... Ale tak to jest, jak człowiek nie ma doświadczenia w pracy z gliną. Nie wydawał mi się aż tak duży kiedy go lepiłam. Poza tym założyłam, że glina wyschnie, skurczy się i kubeczek będzie mniejszy. Owszem, skurczył się, ale nie aż tak bardzo 😉
Wreszcie mogę pokazać ostatnie świąteczne prezenty ceramiczne, które zrobiłam dla Łukasza i Pauliny. Tym razem to personalizowane zestawy do sushi 😀
Zdążyłam z tą ceramiczną rybą w sam raz na kolację wigilijną 😊 Półmisek nie jest duży, ma wymiary 25 x 18 cm.
Z włóczki Dropsa Air nr 23 wydziergałam na drutach leciutką chustę korzystając z bezpłatnego wzoru Australian Spring z Garn Studio.
Z resztek włóczek, które zostały mi po zrobieniu dwustronnego raglanowego kardiganu, wydziergałam na drutach cieplutką czapkę i komin.
To mój drugi owalny dywan ze sznurka nowosolskiego. Pierwszy duży dywan zrobiłam ponad 5 lat temu. Był bardzo ozdobny, z dużą ilością reliefów, puffków i innych wypukłości. Taki dywan dobrze wygląda na podłodze w mało uczęszczanym miejscu, ponieważ te wszystkie wypukłe ozdobniki podczas chodzenia po dywanie spłaszczają się i dodatkowo działają jak wycieraczka do butów.
Zrobiłam więc drugi dywan, płaski i trochę mniejszy - taki, który będzie bardziej funkcjonalny i którego nie będę musiała co tydzień wrzucać do pralki 😉
Zrobiłam sobie kolejny okrągły dywanik do łazienki. Użyty sznurek to tradycyjnie u mnie nowosolski o grubości 3mm - z tego szydełkuje mi się najlepiej. Kolor to ecru, chociaż mam wrażenie, że odcień leciutko wpada w róż. Jednak zupełnie mi to nie przeszkadza.
Dzierganie skarpet nie jest moją mocną stroną, ale nie odpuszczam i cały czas szukam sposobu na zgrabną piętę, która nie będzie zbyt wymagająca technicznie. Podziwiam dziergające koleżanki, które skarpety robią z pamięci - ja nadal muszę mieć "rozpiskę". Ale nie poddaję się i oto kolejny efekt moich prób - skarpetki z piętą bumerang z klinem.
Kosmetyczki, które dziś pokazuję, to moja kolejna próba uporządkowania drutów skarpetowych i szydełek. Uzbierałam ich całkiem sporo, wcześniej miałam je poupychane w szufladach, pudełkach i kubku. Ciągle miałam problem ze znalezieniem potrzebnego szydełka, albo pięciu drutów w tym samym rozmiarze 😉