środa, 24 stycznia 2018

Mój pierwszy i do tego własnoręcznie zrobiony Bullet Journal



Każdy rozpoczynający się rok zawsze jest dla mnie pretekstem do tego, żeby uporządkować swoje życie, lepiej się zorganizować, planować zadania, nie marnotrawić czasu...

Zazwyczaj pod koniec roku kupowałam tzw. kalendarz książkowy i solennie sobie obiecywałam, że tym razem to już na pewno będę sobie wszystko zapisywać, żeby więcej nie zapomnieć o urodzinach przyjaciółki, wizycie u stomatologa, przeglądzie samochodu, itp. ;) Na początku stycznia jeszcze sumiennie wszystko notowałam w kalendarzu, potem mój zapał był coraz słabszy, bo jak się okazywało standardowy układ i rubryki kalendarza nie przystawały do moich potrzeb. Rok kończyłam zwykle z plikiem mniejszych i większych karteczek poupychanych we wszystkich kieszonkach torebki, z zanotowanymi ważnymi informacjami, niestety często już nieaktualnymi :/

Pod koniec grudnia szukając kalendarza na nowy rok, natknęłam się przypadkowo na bullet journal - zeszyt, czy raczej notes z kartkami w kropki. Ale bullet journal jak się okazało to nie sam notes, ale też sposób, w jaki zostanie przez Ciebie zapełniony - czyli genialne narzędzie do organizowania codzienności - planner, organizer, notatnik, szkicownik i co tam jeszcze chcesz :) 

Nie będę się rozpisywać o samej idei BuJo (tak pieszczotliwie jest nazywany bullet journal), bo informacji na ten temat w sieci jest mnóstwo. Natomiast chciałam pokazać Wam mój osobisty notes w kropki, który zrobiłam samodzielnie od początku do końca :)
Na okładkę wybrałam płótno w kolorze turkusowym w delikatne ciemniejsze maziaje (niestety nie umiem tego uchwycić na zdjęciu i to, co na żywo wygląda fajnie, na zdjęciach przypomina plamy...) Zrobiłam aplikację w kształcie kwiatka z malutkich heksagonów - naszyłam je maszynowo, kontury wyszyłam ręcznie.


Papier do drukarki o gramaturze 90 g/m²  zadrukowałam dwustronnie kropkami rozmieszczonymi w odstępach 0,5cm. Gdyby ktoś chciał pójść w moje ślady, to może sobie pobrać gotowy plik z siatką kropek do wydruku - pamiętajcie tylko, żeby ustawić opcje w drukarce na wydruk w poziomie ==>   kropki_BuJo.pdf

Kartki ułożyłam w stosiki po 5 i złożyłam na pół. A potem zabawiłam się w introligatora ;) Na grzbiecikach zaznaczyłam punkty w jednakowych odstępach, przy pomocy grubej igły zrobiłam dziurki i grzbiecik po grzbieciku zszywałam swój kropkowany notes dratwą, czyli mocnymi szewskimi nićmi lnianymi. 


Z twardej tektury wycięłam dwa prostokąty na okładkę i trzeci wąski na grzbiet. Posmarowałam klejem wikolowym i nakleiłam na przygotowany prostokąt z płótna, z drugiej strony podkleiłam krawędzie i pozostawiłam do wyschnięcia przyciskając stosem książek.


Na końcu wkleiłam grzbiet notesu w okładkę (a może raczej przykleiłam okładkę do notesu), pamiętając o wklejeniu zakładek z wąskiej tasiemki rypsowej. Po namyśle wzmocniłam jeszcze rogi notesu, przyklejając metalowe ozdobne narożniki. 

No i proszę - notes gotowy! :) Ma mnóstwo wad - okładka jest za krótka, kartki nie są równo ułożone, w narożnikach po wewnętrznej stronie okładki płótno trochę odstaje, bo przycięłam narożniki pod zbyt małym kątem, w niektórych miejscach za słabo ściągnęłam nić i są prześwity między kilkoma zszywkami...  Ale to nic ;) Mam gruby, bo 200-kartkowy notes w kropki taki, jakiego nie ma nikt inny  :)))


Do zrobienia notesu oprócz białych kartek użyłam również kolorowych - żółtych i seledynowych. Wprawdzie numeruję strony i robię spis treści, ale rzeczy umieszczone na kolorowych kartkach będę mogła znaleźć szybciej :)


Na wewnętrznej stronie okładki nakleiłam przezroczystą kieszonkę, do której włożyłam arkusiki z małymi kolorowymi nalepkami, którymi mam zamiar dekorować swoje wpisy.


A tu już powoli zaczynam zapełniać swój bullet journal. Wiem, że niektórzy ze swoich BuJo tworzą małe arcydzieła sztuki. Mój ma być przede wszystkim praktyczny, ale jakieś tam odręczne bazgrołki też się pojawiają ;)

 


Poniżej mój notes w całej swojej niedoskonałej krasie ;)



A ponieważ notesów i notatników nigdy dość i w dodatku spodobała mi się zabawa w introligatora, na pewno podejmę kolejne próby samodzielnego uszycia i oprawienia notesu, niekoniecznie w kropki ;)))    


Pozdrawiam serdecznie

6 komentarzy :

  1. Cudny ten notes czy jak by go tam nazwać.Włożyłaś bardzi dużo pracy i serca.Ja to jednak leniuch jestem uszyłam okładkę i kupuje grube bruljony.Pozdrawiam Magda

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny pomysł.Taki jedyny w swoim rodzaju "codziennik" :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sporo pracy i czasu poświęciłaś,ale efekt końcowy rewelacja.
    Pozdrawiam serdecznie 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny BuJo! Też się wkręciłam w swój własny kalendarz, ale jednak sam notes kupiłam. Za to za tydzień zaczynam ferie i w planach mam uszycie okładki na niego. Żeby było bardziej po mojemu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda niesamowicie. A te drobne niedociągnięcia dodają mu tylko uroku :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super pomysł, no i wykonanie :-)

    OdpowiedzUsuń